Strona korzysta z plików cookies. Więcej informacji znajdziesz
w Regulaminie.

Fragment listu Zofii Rydet do Krystyny Łyczywek, Biały Dunajec, 12 sierpnia 1984 r.

Cały dzień najpierw gotowałam, myłam naczynia, sprzątałam i od nowa, no i bawiłam się z małą [Zofią Augustyńską], którą bardzo kocham. Nasyciłam swoje uczucia rodzinne, ale jest to diabelnie dla mnie męczące. (...) To wszystko bardzo piękne zadania kobiety, ale właściwie beznadziejne, nawet trochę chyba ogłupiające. Inna rzecz, że nienawidzę gotowania i moim szczęściem jest to, że nie muszę na to wszystko tracić czasu. (...) Za to teraz „pełnia szczęścia” – jestem w Białym Dunajcu z taką młodziutką adeptką fotografii, też Zosią. Chodzi do szkoły fotograficznej, wpisała się do GTF [Gliwickie Towarzystwo Fotograficzne], no i wzięłam ją na taki dziesięciodniowy plener. Mamy dwa malutkie pokoiki w nowym domu z wygodami. Obiady bardzo dobre obok przy kolonii. Cały dzień chodzimy i jeździmy po okolicznych wsiach, no i fotografujemy. (...) Sama naturalnie też bez przerwy fotografuję. Znalazłam jeszcze piękne ujęcia do mojego nowego albumu pt. „Jan Paweł II” w nowych domach.

Będę musiała zmienić jeszcze makietę. Byłam też przedtem w Krakowie i udało mi się nawiązać kontakt z najciekawszymi ludźmi „Tygodnika Powszechnego” jak Turowicz, Szyma itd. Fotografowałam ich domy, gdzie też jest zaznaczona obecność Papieża. W sierpniu mam być jeszcze w Krakowie w domach najbliższych przyjaciół Ojca Świętego. Przez to wprawdzie znów przeciągnie się sprawa albumu, ale chyba będzie wtedy ciekawszy – no i mój „Zapis” robi się olbrzymi. Mam też mieć spotkanie z kardynałem Macharskim.

(...) Tu w Dunajcu zrobiłam czternaście filmów, czyli ok. pięćset zdjęć – to już duży materiał, można z tego dużo zrobić, w dodatku jeśli się je robi świadomie, wiedząc, co się chce. (...)

Dziś ostatni dzień mego pobytu, bardzo jestem zadowolona i po prostu szczęśliwa, że udało mi się znaleźć tyle okruchów życia, które mnie wzruszyły czy podobały się i w rolkach, które teraz trzeba wywołać, mam zatrzymane życie ludzkie, stare umierające domy i to wszystko, co tak szybko mija i ginie – a teraz będzie moje i niemal stworzę je do życia na nowo. Gdybym tylko miała więcej sił, cały dzień noszę ciężki jednak sprzęt i nieraz tak bardzo boli, robię się coraz bardziej garbata.