Fragment listu Zofii Rydet do Krystyny Łyczywek, Rabka, 18 lipca 1983 r.
A teraz jestem w Rabce. Pogoda jest bardzo piękna i ja co dzień sama wyjeżdżam w teren. I wciąż te moje spotkania z prostymi ludźmi, z przyrodą i wsią są jednakowo fascynujące. Chodzę sama, ale po wizycie Ojca Świętego ludzie przecież całkiem mi obcy są tak serdeczni, tak szybko jak nigdy nawiązują kontakty. Swoim aparatem zabieram ze sobą od nich to, co jest dla mnie cenne, zadziwiające i piękne, i mam głęboką nadzieję, że potrafię z tego stworzyć historie pełne humanizmu i piękna, prawdy ludzkiej i że przemówię do innych w ten sposób, oddając to, co sama przeżywam.
Teraz jednak robię przede wszystkim dla Ojca Świętego – to jest moje zadanie, jemu chcę te setki ludzi oddać, aby widział, jak go naród kocha. A teraz w każdym domu są niemal ołtarze. Żebym tylko miała dość sił to wszystko potem wywołać. Ciemnia jest teraz bardzo ciężka – ale samo fotografowanie to jest cudowny dar. Jesteśmy bardzo bogaci, mogąc wszystko, co nas wzruszy, zatrzymać.
(...) Po 21 sierpnia mam jechać z Jurkiem [Lewczyńskim] w rzeszowskie, lubelskie, zamojskie. Albo też pojadę na 10 dni na Orawę lub Biały Dunajec.