Fragment listu Zofii Rydet do Krystyny Łyczywek, Rabka, 28 lipca 1978 r.
Moje fotografowanie wnętrz z ludźmi skrystalizowało się. Mam cudowny szerokokątny (20 cm) obiektyw praktiki, co pozwala mi robić całe, nawet małe pomieszczenia. Chodzimy co dzień (dojeżdżając do różnych wsi autobusami) po różnych chatach bardzo odległych i wybieramy stare. Są to nieraz rewelacje.
Robię prakticą całe wnętrze, a potem yashicą już pewne detale i portret danej osoby.
Dzięki obiektywowi szerokokątnemu te wnętrza są trochę zdeformowane, co jest dla mnie nieraz zupełnie jakoś fantastyczne. Robię przeważnie fleshem lub ze statywu. Moja Kasia [Katarzyna Augustyńska – wnuczka Tadeusza Rydeta, brata Zofii Rydet] zapisuje dane i niektóre ludzkie historie bardzo ciekawe. Brałyśmy też magnetofon, ale to ciężkie (...). Po takich wycieczkach – nieraz nawet 10 km, wracam nawet nie zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. W nocy śni mi się to i układa się z tego nowa książka. Jeśli nawet mi tego nie wydadzą (choć ostatecznie tamte dwie pozycje będą i poszły już wreszcie do produkcji), to zawsze może nie będzie to sztuka, ale dokument czasu.