Fragment listu Zofii Rydet do Krystyny Łyczywek, Chochołów, 11 czerwca 1982 r.
A wczoraj byłam na procesji Bożego Ciała w Chochołowie. Było to cudowne widowisko. Wszystkie chaty drewniane podekorowane makatami dużymi dwa na półtora metra, bajecznie kolorowymi. Taki rodzaj gobelinów z Chicago – Papież, serce Matki Boskiej, Dobry Pasterz i różne inne – na tych drewnianych chatach, podekorowane kwiatami wołały wprost o foto kolorem – wciąż myślałam o Tobie, że jednak nie widzisz swojej siły w fotografowaniu właśnie Polski – daje to wedle mnie więcej niż nawet atrakcyjne wyjazdy zagraniczne, bo tu fotografując nasze wsie, stwarzasz historię kultury i etnografii polskiej, która obecnie tak straszliwie się szybko zmienia na jałową, bezbarwną, miejską. Jeszcze są takie enklawy dawnego piękna – przeraźliwie teraz szybko zanikające i tylko my fotografujący możemy to zatrzymać i pokazać innym.
Procesja była cudowna w tych strojach tak bogatych, kolorowych, haftowane białe bluzki, czerwone aksamitne, też haftowane, spódnice i serdaki, sznury przepięknych korali. Sama nie wiedziałam, co mam fotografować.
A potem szukając mieszkań, znalazłam coś zupełnie unikalnego. Stary człowiek (siedemdziesiąt pięć lat), cała rodzina, żona i ośmioro dzieci w Chicago, były zasłużony bardzo łącznik AK „Karol”, który nawet przeprowadzał Śmigłego, założył w swoich chatach i obejściu muzeum, jakiego nigdy w życiu nie widziałam. Konglomerat starych zbieranych od lat góralskich sprzętów, jakieś kołowrotki, laski z rogów, całe zbiory maselnic, dzwonków itd., itd. A oprócz tego pomieszane historie amerykańskie – wszyscy prezydenci z Ameryki (kolorowe 24 x 30 cm) wiszący u okapu drewnianego stropu i stare oryginalne zdjęcie Piłsudskiego, Papież w różnych ujęciach, koło tego Rydz-Śmigły, a obok głowy baranów. Wszystko to stwarza niesamowite wrażenie, można tydzień fotografować metr za metrem.
Sam oprócz tego napisał dziesięć tomów historii Chochołowa, historii wojny z dokumentacją fotograficzną. Jeden tom to Piłsudski, a jeden to Rydz-Śmigły.
Wszystkie pisane ręcznie, trochę góralską mową z błędami, ale pasjonujące i zbiory różnych zdjęć i wycinków prasowych dokumentujące to wszystko. Niestety nie potrafię Ci tego opisać.