Strona korzysta z plików cookies.

Gliwice, 24 II 1971

Kochana Krysiu, Nie gniewaj się, że tak długo Ci nie odpisywałam, ale naprawdę nie miałam na nic czasu. W Katedrze nagromadziło mi się tyle zajęć, że nie mogłam, jak dotąd zwykle, pisaniem się zająć. A w domu ostro brałam się do roboty fotograficznej Wciąż te prace swoje „poszukujące” przerabiałam i przerabiałam. I wciąż to nie jest takie, jak chciałam. Przy tym, ponieważ Dłubak przesunął termin, robiłam różne inne próby. Ostatecznie wysłałam trzy cykle, te, które znasz, „Stare oczy” (to było zamówione), cykl tego magika z Pomorza, te także zniszczone plakaty, trochę to tylko przerobiłam – i to zostało przyjęte1.

Ale najwięcej pracy i najbardziej odpowiadający moim myślom i nastrojom był cykl „Przemiany”. Dzieciństwo, młodość i starość. Montaże tej samej twarzy powiększone 6-krotnie na tle odpowiedniego kroju bram. Ale to nie takie łatwe, nie można było dostać cienkiego papieru i to miękkiego, szlifowanie niewiele pomagało itd. Ostatecznie wystawiłam trzy prace, ale nie takie jak chciałam i teraz znowu wciąż to przerabiam. Raz jedna z twarzy jest za duża, to znów za mała, to za jasna, to za twarda itp. Mam dać dwa zestawy do Kolonii i Rzymu. Zabiera mi to każdą wolną chwilę, a w dodatku nie jestem pewna, czy to ma sens, jak wszystko u mnie, zbyt dużo treści, co się dzisiaj nie podoba. Nie umiem robić tylko po to, aby „wydziwiać” i „szokować”. Chwilami bardzo tęsknię za zwykłymi zdjęciami, za zrobieniem wystawy np. o wsi. Ale czy warto się męczyć, aby być potem skrytykowanym, a nawet wyśmianym.

Wczoraj niemal pokłóciłam się z Jurkiem L. [Lewczyńskim], który na [nieczytelne] wraz z Łagockim decydował o wyborze zdjęć. Najpierw pieje na temat konceptualizmu, twierdząc, że absolutnie fotografia przedstawiająca dziś nie ma i już nigdy nie będzie miała sensu. Mówi to w dodatku tak bardzo autorytarnie, a potem, za godzinę, na zebraniu Delegatury naszej na wystawę, którą mamy robić, proponuje temat „Górnik i kopalnia”. Temat, który co roku robi się u nas sztampowo, nudnie, i za który znowu nas zjadą, i choć w pociągu jadąc razem do Katowic, mówiliśmy, aby ci „idioci” nie chcieli znowu wystawy o Śląsku. W dodatku wiedząc, że ja już ostatnio nawet nie brałam udziału w tej wystawie, bo ten temat, jak i sport, nie odpowiada mi zupełnie, w bezczelny sposób i niemal bezapelacyjny proponuje, abym ja była właśnie organizatorem tej wystawy. Pozatem zrobił się tak pewny i zarozumiały, że oboje z Włodkiem [Jasieńskim] nie możemy tego znieść. [Piotr] Janik – to prawda, że nie na trzeźwo – „wygarnął” mu to, co myśli o nim, nazywając go najgorszymi wyrazami, ale to i tak nie pomogło.

I niestety, od niego także zależy zestaw reprezentacji na Fot-Kin w Kolonii2 i Biennale w Rzymie. Nie chce mi się nawet nic robić.

Radzisz mi się, co robić na wystawę Wolnej Delegatury na temat Polski. Naprawdę nie potrafię chwilowo nic wymyślić sensownego – w ogóle nie wyobrażam sobie tej wystawy – jakie będą kryteria wyboru. Część fotografów będzie się bała dać cokolwiek, bo boją się nowych ocen i prądów, a ci znowu „awangardziści” nie powinniby dać takich zdjęć, bo to przeczy im samym.

Był u nas3 Łagocki z wykładem o „poszukujących” – bardzo rozsądnie mówił i wywołał niemal „entuzjazm”. Tak dobrego wykładu, pełnego dyskusji (nawet ci, co nigdy nic nie mówią – przemówili) nie było dawno.

Czy czytałaś w „Polityce” i „Kulturze” artykuły a propos wystawy „Wenus”4, świetnie napisane przez Bywalca5 i Kozickiego, ale chyba kompromitujące, niemniej Klimczak6 uważa się za wyzwoliciela Polski z pęt obskurantyzmu i pruderii. Ale zobaczymy, co dopiero pokaże „Apollo”7.

Chwilami czuję jakąś beznadziejność tego wszystkiego, co się teraz dzieje, i wpadam też w rodzaj depresji. Na szczęście zaczyna się wiosna i lato, przyroda jest najlepszym lekarstwem na apatię. Już wszystko mam oddane na wyjazd do Włoch, chyba wyjeżdżamy 15 VIII. A resztę urlopu spędzę gdzieś w Polsce. Marzec mam zupełnie zajęty, muszę zrobić 200 krajobrazów 30 x 40 sepia na zarobek, no i dać do końca marca te duże zestawy, na których mimo wszystko bardzo mi zależy. A potem mam zrobić wystawę z reprodukcji starych kartek – dawne Gliwice, ale to już chyba nie będzie takie ciężkie. Formaty 50 x 60. I jeszcze dwa zdjęcia na 4 metry do dekoracji sklepu.

A ja marzę o tym, aby nie było żadnych terminów i abym mogła robić tylko to, co chcę. Całuję Ciebie i Twoich Zosia

1) Fotografowie poszukujący, Galeria Współczesna, Warszawa, I 1971, kuratorzy – Zbigniew Dłubak i Zbigniew Łagocki.
2) Międzynarodowe Targi Fotograficzne Photokina w Kolonii.
3) W Gliwickim Towarzystwie Fotograficznym.
4) Cykliczna ogólnopolska wystawa fotograficzna aktu i portretu kobiecego Venus organizowana od 1970 r. przez Krakowskie Towarzystwo Fotograficzne. Wystawę najpierw eksponowano w Krakowie, a potem krążyła po Polsce.
5) Pseudonim, którym Daniel Passent podpisywał swoje felietony w „Polityce”.
6) Władysław Klimczak, prezes Krakowskiego Towarzystwa Fotograficznego, organizator wystawy Venus.
7) Ogólnopolski Salon Fotografii Artystycznej Apollo, Galeria BWA, Olsztyn (wystawa cykliczna).