Strona korzysta z plików cookies.

Gliwice, 19 I 1969

Kochana Krysiu,

(...) Ja miałam tak ciężkie pół roku jak nigdy. Do tej pory właściwie nie mogę się do niczego wziąć. Przy tym co dawniej robiłam i w co wierzyłam, stało się bezwartościowe, a [w] nowym nie widzę przyszłości. Nic mi się teraz nie podoba. Ani cudze, ani własne. Jedyne, co widzę i czuję, to chorobę i śmierć.

W ostatniej naszej okręgowej wystawie nie brałam po raz pierwszy udziału, bo było o Śląsku, musiało być pozytywnie, a we mnie wszystko jest negatywne. Może to przejdzie, wówczas wszystko się zmieni. Napisz, co zdecydujesz i jak się czujesz. Całuję serdecznie. Zosia,

Ucałowania dla Ewy i pozdrowienia dla męża. (...)