Strona korzysta z plików cookies.

Gliwice, 18 VI 1967

Kochana Krysiu!

Prosiłam Garzteckiego, aby Ci powiedział o mojej zgodzie na Istebną. Ale nie wiem, czy przekazał. Mam w tej chwili diabelną harówkę. Robimy takie plansze 240 x 120 – reprodukcje i duże powiększenia fot., olbrzymia wystawa wzornictwa przemysłowego. Mój dzień nie ma jednej minuty wolnej. Wstaję o 7.30, idę do pracy na Politechnikę, o 15 jadę do Katowic i tam robimy te powiększenia do 1 lub 3 w nocy. Wracam (godzina jazdy) o 2 lub 4, by znów rano to samo. Przez dzień wczorajszy zrobiłam 40 m. Ręce mam czarne, bo wszystko trzeba rulować.

Czeka moja wystawa do Bukaresztu (nieskończona). W domu właściwie mnie nie ma. Cały szereg prac muszę odrzucić. Tak jeszcze do niedzieli. – Ale będzie trochę forsy. Przez to wszystko o urlopie nawet nie mogę myśleć, chcę jeszcze przed wyjazdem przygotować zdjęcia dla Pawka.

Zdaję się 28–29 VI będę w Warszawie na Komisji z tą swoją wystawą. W każdym razie 3 VII absolutnie nie mogę iść na urlop, muszę go przesunąć.

Chciałabym wiedzieć, czy Twój termin 26 VII jest dalej aktualny, aby wreszcie jakoś to sobie wszystko ułożyć. A bardzo już chciałabym pojechać.

Jak się czuje Twój mąż. A może też wybierasz się jakoś teraz do Warszawy – najlepiej się spotkać. Mam już telefon!!! 915957 to ogromnie wszystko ułatwi.

Napisz prędziutko, czy i kiedy jedziemy na nasze wakacje. Zosia