Strona korzysta z plików cookies.

Gliwice, 10 II 1965

Kochana Krysiu!

Naprawdę bardzo mi przykro, że muszę przysłać Ci negatywną odpowiedź. Dużo się na to składa. Przede wszystkim wydaje mi się, że taka wystawa będzie nas dużo kosztować pracy, a da małe wyniki. To były tylko jakieś impresje z Istebnej – coś, co często jest robione przez PTTK – za mało jeszcze mamy prac, aby to była rewelacja. Jeszcze teraz w dobie takich okropnych trudności z papierem trzeba jednak mocno przemyśleć każdą wystawę. Pamiętajmy, że u nas krytyka zaraz zjedzie każdą rzecz nienowoczesną. I nawet niezłe zdjęcia nasz Ligocki przez radio i gazety ogłosi jako brak postępu itd. Tak było na naszej ostatniej wystawie Delegatury. O tych całkiem słabych to nic nie powie, a u nas to chce zawsze jakichś nadzwyczajnych rewelacyjnych historii. Pozatem jeszcze może ważniejsze jest to, że nie dałabym teraz rady, bo mam dużo pracy. Do 15 II chcę wysłać na tę wielką wystawę do Kanady, potem 25 II termin marynistycznej ogólnopolskiej1. No i najważniejsze, to ku mej wielkiej radości redaktor wydawnictwa Śląsk zgodził się na wydanie książki o wyższych uczelniach. Tylko nie będzie to sucha relacja o laboratoriach, maszynach itd., ale raczej jakaś poetycka historia o młodych „Świat jest młody”. Któryś z naszych literatów ma napisać takie jakieś krótkie liryczne opowiadania, a właściwie będzie to raczej album fotograficzny. Muszę tam pokazać i miłość, i naukę, i zabawę – jestem tym bardzo przejęta, na razie mam koło 600 zdjęć, ale wiem, że to jest jeszcze nic. W pierwszych dniach marca ma być w redakcji zebranie na ten temat, właśnie opracowujemy scenariusz. Jeżeli nic się nie zmieni, będę miała znów długie miesiące wypełnione pracą. Mój „Mały człowiek” już się kończy [drukować], podobno będzie w kwietniu2. A wczoraj widziałam pierwszy egzemplarz „Dzieci opolskich”, gdzie mam dużo zdjęć. Wiesz, to jednak jest czymś chyba dużo przyjemniejszym niż wystawa. Ostatnio naprawdę pracowałam okropnie, nie wiem nawet, kiedy poszłam normalnie spać, bo przygotowywałam 6 reportaży dla „Polski” – bardzo się denerwowałam, czy mi przyjmą. Byłam w Warszawie 9 II i, o cudo, wszystkie przyjęli – chodziłam tak szczęśliwa w Warszawie, że nawet nie czułam okropnej pogody. „Polska” jednak jest bardzo dobrym czasopismem i zasięg jej jest bardzo duży. Dostałam teraz dwa listy (na konto „Polski”), jeden z NRD, a drugi z NRF, proszące mnie o przedstawicielstwo moich zdjęć. Ten z NRF jest okropnie frapujący – chce umowę3 podpisać na 5 lat na cały świat (oprócz demokracji), twierdzi, że zrobi mi olbrzymią reklamę i dostarczy 50% honorarium i każdy egzemplarz wydawnictwa dostanę. Na razie posłałam mu tylko te, które widział w „Polsce”, ale boję się bardzo, abym nie miała jakichś nieprzyjemności, bo to bądź co bądź NRF. Napisałam do ZAIKS-u, czy i na jakich warunkach wolno mi się związać. Nie chciałam tej sprawy poruszać w Związku (i nie mów o tym nikomu), bo czuję, że tam na nic nie pozwolą albo każą jeździć na 10 komisji. Ten drugi, z NRD, z Lipska, spadł mi jak z nieba, bo akuratnie jadę z Politechniką na Targi Lipskie 4–11 III. Już mu posłałam część zdjęć, bo tu nie boję się niczego. Pozatem chcę koniecznie dać 10 zdjęć 40 x 50 na Bifotę, chyba masz zaproszenie, jeśli nie, to Ci przyślę odpis. Bardzo szkoda, że nie możesz przyjechać – jeszcze jedno – mój wyjazd do Szczecina byłby bardzo trudny (niemniej b. dziękuję), bo mój profesor teraz ożenił się i chodzi taki zły i każdą wolną chwilę oblicza, w ogóle źle się teraz tam czuję, bo to jest człowiek, który kończy się na bzdurnych pisemkach, a każdą inicjatywę twórczą obala, bo się wszystkiego boi. Może jednak jakoś udałoby Ci się wyrwać do Gliwic, jakiś wykład o Francji ilustrowany zdjęciami w KMP, aby pokryli koszta. Nie gniewaj się i bardzo szkoda, że jesteś tak daleko. Całuje Cię, Zosia [dopisek]: Zawsze się wstydzę i martwię, że moje listy są takie nieporządne i nieczytelne, ale taka już jestem. Na wiele rzeczy brak mi cierpliwości. A mój profesor twierdzi, że to jest brak szacunku dla drugiego człowieka...

1) Ogólnopolska Wystawa Fotografiki Marynistycznej, CBWA Zachęta, 2 VII – 30 VII 1965. Zofia Rydet otrzymała dyplom honorowy za pracę Stary rybak.
2) Łódzkie Zakłady Graficzne ukończyły druk książki w nakładzie 8750 egz. w lipcu 1965 r.
3) W październiku 1965 r. Zofia Rydet podpisała z zachodnioniemiecką agencją fotograficzną, prowadzoną przez Richarda Waldschmidta, niekorzystny finansowo kontrakt, dodatkowo ograniczający jej możliwość publikacji zdjęć bez akceptacji agenta. W ramach tego porozumienia, w różnych czasopismach zachodniej Europy ukazało się ok. 350 fotografii. Kontrakt został ostatecznie zerwany w 1974 r. W swoim liście z 4 IX 1974 r. do Agencji Autorskiej w Warszawie Zofia Rydet pisze: „Nawiązując do listu pana R. Waldschmidta w sprawie nowego kontraktu, nie wydaje mi się, aby jego warunki (25%) były korzystne – i nie mam ochoty ich aprobować. Zasadniczo, pan R.W. nic nie traci, bo właśnie umowa z nim jak dotąd uniemożliwiała mi nawiązanie kontaktów. Przez 10 lat nie przeprowadzałam sama żadnych pertraktacji, a propozycja, jaką dostała Agencja Autorska od wydawcy z NRF na wydanie mojej książki »Mały człowiek«, została przez pana Waldschmidta przekreślona przypuszczalnie przez jego zbyt wygórowane warunki”. Korespondencja w Fundacji im. Zofii Rydet.